Rozdział 26
Przez 3 tygodnie Kuba regularnie odwiedzał swoją córkę u Lili w domu. Bardzo zaangażował się w życie obu kobiet. Tak na prawdę najważniejszych w jego życiu. Liliana wraz z Kubą i małą Marceliną spacerowali po parku:
-Lili?
-Tak?- zapytała uśmiechając się do dziecka i poprawiając kocyk
-Pojedź ze mną do moich rodziców to znaczy pojedźcie.- dziewczynę zamurowało. Poznała kiedyś jego rodziców na jednym meczu, ale bała się jechać do ich domu.
-Jak to? Kuba to nie możliwe.
-Lili dlaczego? Moi rodzice chcą poznać moje dziecko i matkę mojej córki. To normalne.
-No tak, ale...oni wiedzą o tym, że...
-Że sama chowałaś Marcelę?
-No tak.
-Wiedzą. Mama dała mi nieźle popalić. Ja też okropnie żałuje tego co zrobiłem. Na prawdę.
-Dobra czasu nie cofniesz.
-A więc?
-Nie wiem Kuba to jest trudne.
-Błagam. To nic nie będzie dla Ciebie znaczyć, a moi rodzice i rodzeństwo się ucieszy nie mówić o mnie.
-No dobrze, ale kiedy?
-Jutro.
-No chyba żartujesz?!
-Nie. Mówię na poważnie. Przepraszam, że mówię dopiero teraz, ale bałem się zapytać.
-I lepiej zapytać dzień wcześniej?
-Oj Lilka- pocałował ją w czoło- nie złość się
-Dobrze o której będziesz po nas?
-Rano o 7 do Łodzi trochę jest.
-Dobrze to będziemy czekały.
Lili wróciła z córką do domu:
-Kuby nie ma?- zapytała Weronika całując swoją siostrzenice
-Nie. Pojechał do domu. Wiecie co jutro z Kubą jadę do jego rodziców.
-Co?! Chyba żartujesz?- zapytała zdenerwowana i zdziwiona dziewczyna.
-Po co? - zapytał opanowany Maciek
-Chcą poznać Marcelę to nic złego. Prawda?
-No nie jeżeli na prawdę ją poznają i Kuba nie będzie nic od Ciebie oczekiwał.- wtrąciła Werka
-A co on może oczekiwać?
-Lili on cały czas tu ostatnio jest. Myślę jako facet, że chcę do Ciebie wrócić. Oczywiście to Twoja sprawa jak zrobisz, ale uważaj na siebie.
-Będę- odpowiedziała uśmiechając się.
-O której jedziecie?
-O 7 aż do Łodzi.
-Jejku tata dzwonił dziś i chciał zostawić Szymka bo nie mają co z nim zrobić. Powiedziałam, że Ty się nim zajmiesz, ale teraz...
-Spoko ja z nim zostanę- wtrącił Maciek- Pójdę do klubu z nim albo jak Ty wrócisz z pracy.
-Dziękuje.- odpowiedziała uśmiechnięta- Na Ciebie zawsze można liczyć.
Następnego dnia:
-Cześć- powiedziała Weronika otwierając drzwi
-Hej siostra- przybił z nią piątkę Szymon i wszedł do środka
-A Ty nie w pracy?
-Idę za godzinę. Wejdziesz?
-Nie. Muszę już iść. Zostanę dłużej jak przyjdę po Szymka. Lili jest?
-Ymm tak, ale w łazience. A coś ważnego chcesz?
-Nie. Lece pa.
-Jadłeś śniadanie?
-Tak mama zrobiła mi naleśniki.
-No dobrze. Zostaniesz dziś z Maćkiem.
-Fajnie!
-Cieszę się.
-A Lili i Marcela gdzie?
-Pojechały.
-Gdzie?
-Do Łodzi.
-Po co?
-Ymm...
-Ale jesteś ciekawski- zagadał go Maciek- Cześć szwagier.
-Cześć zostajemy dziś sami. Może zrobimy sobie męski dzień?
-No czemu nie. A co chcesz robić? I Jak Twoim zdaniem wygląda męski dzień?
-No Ty jesteś dłużej mężczyzną co nie?
-Właśnie Szymek ma rację. Powodzenia kochanie- pocałowała go na pożegnanie. -Będę po 16.
-Co powiesz na mały meczy FIFA? Jak na razie oczywiście.
-Na razie może być.
O 11 Lili była w domu rodzinnym ojca swojego dziecka:
-Witajcie!- przywitała ich matka Kuby oraz dwóch braci
-Hej. Poznajcie Lilkę.
-Cześć Lili- uściskała ją- wyglądasz jeszcze lepiej niż w tedy na meczu- posłała jej ciepły uśmiech.
-Zostało mi jeszcze trochę po ciąży.
-Nic nie widać. Wyglądasz śliczni. Pokaż mi tą kruszynkę.- dziewczyna wyjęła Marcelę z fotelika- Cudowna. Śliczna jest. Kochanie chodź zobaczyć jaką masz wnuczkę!
-Śliczna na prawdę. Cieszę się, że przyjechaliście. Szkoda tylko, że Kuba zrobił taką głupotę i dopiero teraz możemy ją zobaczyć.
Rodzice Kuby bardzo miło przywitali Lili i Marcelę:
-Skąd pomysł na takie imię? Rzadko można spotkać.- wtrąciła matka Kuby
-Po mamię Lili.
-Tak moja mama umarła jak byłam mała. Miała mieć na początku na imię Laura, ale moja babcia powiedziała, że jest podobna do mojej mamy. Dlatego takie imię dostała. Niestety babcia umarła kiedy wyszłam ze szpitala z małą.
-Jejku współczuje Ci.
-Było ciężko. Samotna matka, śmierć babci, ale dobrze, że była przy mnie Wera i Maciek.
-Maciek to kto?- zapytał tata Kuby
-Narzeczony mojej siostry. Jest strasznie opiekuńczy i traktuje małą jak córkę.
W tym samym czasie Maciek i Szymek udali się do clubu:
-Wow! Jestem w clubie! Na prawdę?
-Tak Szymek jesteś w clubie. Zapraszam dalej- wskazał ręką by chłopiec czuł się raźniej
-Super! Koledzy mi nie uwierzą.
-Cześć Kinia! Poznaj Szymona.
-Hej miło mi Kinga- młoda dziewczyna podała mu rękę
-Cześć.
-Zajmiesz się nim chwilę? Ja muszę sprawdzić zaplecze i wykonać parę telefonów.
-Jasne.
-Dzięki.
-Napijesz się czegoś?
-A mogę po prosić coś mocniejszego?- na co dziewczyna wybuchła śmiechem
-Niestety nie, ale zrobię Ci dobry koktajl ok?
-Niech będzie.- powiedział nieco zawiedziony. Kinga zrobiła napój i postawiła obok chłopca.
-Smakuje?
-Może być.
-Czemu patrzysz na mnie tak podejrzliwie ?
-Bo chce, żebyś wiedziała, że Cię obserwuje. Lepiej trzymaj się z daleka od Maćka bo on jest z moją siostrą. - dziewczyna po raz kolejny została rozbawiona przez chłopca
-Jasne będę trzymała się z daleka. Ja i Maciek znamy się tylko z pracy.
-Lepiej, żeby tak zostało. - popatrzył na nią złowrogo, a do clubu weszła Weronika
-Cześć! Przepraszam, że tak długo musiałeś na mnie czekać- powiedziała głaszcząc brata po głowie- Mam nadzieję, że był grzeczny- skierowała słowa do barmanki
-Oczywiście jak aniołek.
-Na pewno?
-Jasne. Prawda?
-Byłem grzeczny!
-Ok. Wierzę Wam- uśmiechnęła się i na horyzoncie pojawił się Maciek- Hej skarbie.
-Dzień dobry kochanie- pocałował ją na przywitanie
-Przyjechałam po Szymka.
-Nie musiałaś.
-Musiałam to w końcu mój brat. Zabiorę go do domu, a na Ciebie czekam.
-Dobrze słońce.
-Pa Kinia.- dziewczyna powiedziała radośnie i wraz z bratem udała się do domu.
Kuba i Lili usypiali w pokoju Marcelinę:
-Lili?
-Tak?
-Może dasz mi szanse?
-Kuba...
-Błagam! Chcę spędzać z Wami każdą wolną chwilę
-Spędzasz.
-Ale chcę też wracać do naszego wspólnego domu, a nie mojego- pustego.
-Przykro mi. Sam wybrałeś. Gdyby nie Edyta...
-Wiem. Bylibyśmy razem, ale czasu nie cofnę. Chcę to naprawić.
-Właśnie czasu nie cofniesz, a ja nie jestem w stanie wybaczyć. Przynajmniej jak na razie. Są inne kwestie do załatwienia.
-Jakie?
-Chciałabym ochrzcić małą. Mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko jak rodzicami chrzestnymi będą Werka i Maciek. Oni na prawdę ją kochają i wiem, że jeżeli coś mi się stanie zajmą się nią.
-Nie mam nic przeciwko. Znają ją bardziej niż ja...
-W takim razie wstępnie możesz zaprosić swoich rodziców i rodzeństwo do Warszawy na chrzest. - dziewczyna była szczęśliwa, że to właśnie Wera i Maciek będą jej rodzicami. -Kuba? Co Ci jest?- mężczyzna myślał, że wyjazd do jego rodziców zmieni coś w jego i Lili życiu, że od nowa zakochają się w sobie i będą jednością. - Coś nie tak powiedziałam?
-Nie. Lili to nie o to chodzi.
-A o co?
-O nas.
-Kuba błagam! Nie ma nas. Już bardzo dawno.
-Myślałem...
-Wiem co myślałeś, że jak przyjadę to coś się zmieni, ale Kuba strasznie mnie zraniłeś, a mimo to i tak mam do Ciebie słabość. Mam z Tobą dziecko. Zawszę będziesz dla mnie ważny, ale jak na razie nie potrafię zrozum. Proszę.
-Dobrze nie będę naciskał, ale kocham Cię! Bardzo Cię kocham Lili. - piłkarz delikatnie dotknął warg dziewczyny. - Będę na Ciebie czekał- wypowiedział po cichu i wyszedł z pokoju, Lili zamurowało. Okropnie cieszyła się z tych słów, ale ma w pamięci to, że już kiedyś jej tak mówił, a mimo to ją zdradził i zostawił.
Kuba wyszedł z pokoju i zauważył swoją matkę:
-Kubuś wszystko ok?
-Tak mamo. Marcelka zasnęła.- z pokoju wyszła Liliana.
-Kuba powiedziałeś swojej mamię?
-O czym? - zapytała zaciekawiona kobieta
-Czyli jeszcze nie. W takim razie ja powiem- uśmiechnęła się w stronę matki piłkarza- Chcemy panią i pani męża oraz Kuby rodzeństwo zaprosić na chrzest naszej córki, który odbędzie się w Warszawie. Niestety dokładnej daty jeszcze nie znamy.
-Bardzo Wam dziękujemy i na pewno będziemy.- ucałował Lili- Idźcie na spacer.Pokażesz Lili trochę miasta.
-Nie mogę.
-No dlaczego?- zapytał Kuba
-Jeżeli Marcela się obudzi ?
-Zajmę się nią. Lili wychowałam swoje dzieci.
-Nie o to chodzi, że pani ie ufam, ale boje się, że po prostu się wystraszy.
-Nic się nie bój. Idźcie. Żal by było gdybyś chodź trochę nie zwiedziła Łodzi.
-Lili?
-Tak?- zapytała uśmiechając się do dziecka i poprawiając kocyk
-Pojedź ze mną do moich rodziców to znaczy pojedźcie.- dziewczynę zamurowało. Poznała kiedyś jego rodziców na jednym meczu, ale bała się jechać do ich domu.
-Jak to? Kuba to nie możliwe.
-Lili dlaczego? Moi rodzice chcą poznać moje dziecko i matkę mojej córki. To normalne.
-No tak, ale...oni wiedzą o tym, że...
-Że sama chowałaś Marcelę?
-No tak.
-Wiedzą. Mama dała mi nieźle popalić. Ja też okropnie żałuje tego co zrobiłem. Na prawdę.
-Dobra czasu nie cofniesz.
-A więc?
-Nie wiem Kuba to jest trudne.
-Błagam. To nic nie będzie dla Ciebie znaczyć, a moi rodzice i rodzeństwo się ucieszy nie mówić o mnie.
-No dobrze, ale kiedy?
-Jutro.
-No chyba żartujesz?!
-Nie. Mówię na poważnie. Przepraszam, że mówię dopiero teraz, ale bałem się zapytać.
-I lepiej zapytać dzień wcześniej?
-Oj Lilka- pocałował ją w czoło- nie złość się
-Dobrze o której będziesz po nas?
-Rano o 7 do Łodzi trochę jest.
-Dobrze to będziemy czekały.
Lili wróciła z córką do domu:
-Kuby nie ma?- zapytała Weronika całując swoją siostrzenice
-Nie. Pojechał do domu. Wiecie co jutro z Kubą jadę do jego rodziców.
-Co?! Chyba żartujesz?- zapytała zdenerwowana i zdziwiona dziewczyna.
-Po co? - zapytał opanowany Maciek
-Chcą poznać Marcelę to nic złego. Prawda?
-No nie jeżeli na prawdę ją poznają i Kuba nie będzie nic od Ciebie oczekiwał.- wtrąciła Werka
-A co on może oczekiwać?
-Lili on cały czas tu ostatnio jest. Myślę jako facet, że chcę do Ciebie wrócić. Oczywiście to Twoja sprawa jak zrobisz, ale uważaj na siebie.
-Będę- odpowiedziała uśmiechając się.
-O której jedziecie?
-O 7 aż do Łodzi.
-Jejku tata dzwonił dziś i chciał zostawić Szymka bo nie mają co z nim zrobić. Powiedziałam, że Ty się nim zajmiesz, ale teraz...
-Spoko ja z nim zostanę- wtrącił Maciek- Pójdę do klubu z nim albo jak Ty wrócisz z pracy.
-Dziękuje.- odpowiedziała uśmiechnięta- Na Ciebie zawsze można liczyć.
Następnego dnia:
-Cześć- powiedziała Weronika otwierając drzwi
-Hej siostra- przybił z nią piątkę Szymon i wszedł do środka
-A Ty nie w pracy?
-Idę za godzinę. Wejdziesz?
-Nie. Muszę już iść. Zostanę dłużej jak przyjdę po Szymka. Lili jest?
-Ymm tak, ale w łazience. A coś ważnego chcesz?
-Nie. Lece pa.
-Jadłeś śniadanie?
-Tak mama zrobiła mi naleśniki.
-No dobrze. Zostaniesz dziś z Maćkiem.
-Fajnie!
-Cieszę się.
-A Lili i Marcela gdzie?
-Pojechały.
-Gdzie?
-Do Łodzi.
-Po co?
-Ymm...
-Ale jesteś ciekawski- zagadał go Maciek- Cześć szwagier.
-Cześć zostajemy dziś sami. Może zrobimy sobie męski dzień?
-No czemu nie. A co chcesz robić? I Jak Twoim zdaniem wygląda męski dzień?
-No Ty jesteś dłużej mężczyzną co nie?
-Właśnie Szymek ma rację. Powodzenia kochanie- pocałowała go na pożegnanie. -Będę po 16.
-Co powiesz na mały meczy FIFA? Jak na razie oczywiście.
-Na razie może być.
O 11 Lili była w domu rodzinnym ojca swojego dziecka:
-Witajcie!- przywitała ich matka Kuby oraz dwóch braci
-Hej. Poznajcie Lilkę.
-Cześć Lili- uściskała ją- wyglądasz jeszcze lepiej niż w tedy na meczu- posłała jej ciepły uśmiech.
-Zostało mi jeszcze trochę po ciąży.
-Nic nie widać. Wyglądasz śliczni. Pokaż mi tą kruszynkę.- dziewczyna wyjęła Marcelę z fotelika- Cudowna. Śliczna jest. Kochanie chodź zobaczyć jaką masz wnuczkę!
-Śliczna na prawdę. Cieszę się, że przyjechaliście. Szkoda tylko, że Kuba zrobił taką głupotę i dopiero teraz możemy ją zobaczyć.
Rodzice Kuby bardzo miło przywitali Lili i Marcelę:
-Skąd pomysł na takie imię? Rzadko można spotkać.- wtrąciła matka Kuby
-Po mamię Lili.
-Tak moja mama umarła jak byłam mała. Miała mieć na początku na imię Laura, ale moja babcia powiedziała, że jest podobna do mojej mamy. Dlatego takie imię dostała. Niestety babcia umarła kiedy wyszłam ze szpitala z małą.
-Jejku współczuje Ci.
-Było ciężko. Samotna matka, śmierć babci, ale dobrze, że była przy mnie Wera i Maciek.
-Maciek to kto?- zapytał tata Kuby
-Narzeczony mojej siostry. Jest strasznie opiekuńczy i traktuje małą jak córkę.
W tym samym czasie Maciek i Szymek udali się do clubu:
-Wow! Jestem w clubie! Na prawdę?
-Tak Szymek jesteś w clubie. Zapraszam dalej- wskazał ręką by chłopiec czuł się raźniej
-Super! Koledzy mi nie uwierzą.
-Cześć Kinia! Poznaj Szymona.
-Hej miło mi Kinga- młoda dziewczyna podała mu rękę
-Cześć.
-Zajmiesz się nim chwilę? Ja muszę sprawdzić zaplecze i wykonać parę telefonów.
-Jasne.
-Dzięki.
-Napijesz się czegoś?
-A mogę po prosić coś mocniejszego?- na co dziewczyna wybuchła śmiechem
-Niestety nie, ale zrobię Ci dobry koktajl ok?
-Niech będzie.- powiedział nieco zawiedziony. Kinga zrobiła napój i postawiła obok chłopca.
-Smakuje?
-Może być.
-Czemu patrzysz na mnie tak podejrzliwie ?
-Bo chce, żebyś wiedziała, że Cię obserwuje. Lepiej trzymaj się z daleka od Maćka bo on jest z moją siostrą. - dziewczyna po raz kolejny została rozbawiona przez chłopca
-Jasne będę trzymała się z daleka. Ja i Maciek znamy się tylko z pracy.
-Lepiej, żeby tak zostało. - popatrzył na nią złowrogo, a do clubu weszła Weronika
-Cześć! Przepraszam, że tak długo musiałeś na mnie czekać- powiedziała głaszcząc brata po głowie- Mam nadzieję, że był grzeczny- skierowała słowa do barmanki
-Oczywiście jak aniołek.
-Na pewno?
-Jasne. Prawda?
-Byłem grzeczny!
-Ok. Wierzę Wam- uśmiechnęła się i na horyzoncie pojawił się Maciek- Hej skarbie.
-Dzień dobry kochanie- pocałował ją na przywitanie
-Przyjechałam po Szymka.
-Nie musiałaś.
-Musiałam to w końcu mój brat. Zabiorę go do domu, a na Ciebie czekam.
-Dobrze słońce.
-Pa Kinia.- dziewczyna powiedziała radośnie i wraz z bratem udała się do domu.
Kuba i Lili usypiali w pokoju Marcelinę:
-Lili?
-Tak?
-Może dasz mi szanse?
-Kuba...
-Błagam! Chcę spędzać z Wami każdą wolną chwilę
-Spędzasz.
-Ale chcę też wracać do naszego wspólnego domu, a nie mojego- pustego.
-Przykro mi. Sam wybrałeś. Gdyby nie Edyta...
-Wiem. Bylibyśmy razem, ale czasu nie cofnę. Chcę to naprawić.
-Właśnie czasu nie cofniesz, a ja nie jestem w stanie wybaczyć. Przynajmniej jak na razie. Są inne kwestie do załatwienia.
-Jakie?
-Chciałabym ochrzcić małą. Mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko jak rodzicami chrzestnymi będą Werka i Maciek. Oni na prawdę ją kochają i wiem, że jeżeli coś mi się stanie zajmą się nią.
-Nie mam nic przeciwko. Znają ją bardziej niż ja...
-W takim razie wstępnie możesz zaprosić swoich rodziców i rodzeństwo do Warszawy na chrzest. - dziewczyna była szczęśliwa, że to właśnie Wera i Maciek będą jej rodzicami. -Kuba? Co Ci jest?- mężczyzna myślał, że wyjazd do jego rodziców zmieni coś w jego i Lili życiu, że od nowa zakochają się w sobie i będą jednością. - Coś nie tak powiedziałam?
-Nie. Lili to nie o to chodzi.
-A o co?
-O nas.
-Kuba błagam! Nie ma nas. Już bardzo dawno.
-Myślałem...
-Wiem co myślałeś, że jak przyjadę to coś się zmieni, ale Kuba strasznie mnie zraniłeś, a mimo to i tak mam do Ciebie słabość. Mam z Tobą dziecko. Zawszę będziesz dla mnie ważny, ale jak na razie nie potrafię zrozum. Proszę.
-Dobrze nie będę naciskał, ale kocham Cię! Bardzo Cię kocham Lili. - piłkarz delikatnie dotknął warg dziewczyny. - Będę na Ciebie czekał- wypowiedział po cichu i wyszedł z pokoju, Lili zamurowało. Okropnie cieszyła się z tych słów, ale ma w pamięci to, że już kiedyś jej tak mówił, a mimo to ją zdradził i zostawił.
Kuba wyszedł z pokoju i zauważył swoją matkę:
-Kubuś wszystko ok?
-Tak mamo. Marcelka zasnęła.- z pokoju wyszła Liliana.
-Kuba powiedziałeś swojej mamię?
-O czym? - zapytała zaciekawiona kobieta
-Czyli jeszcze nie. W takim razie ja powiem- uśmiechnęła się w stronę matki piłkarza- Chcemy panią i pani męża oraz Kuby rodzeństwo zaprosić na chrzest naszej córki, który odbędzie się w Warszawie. Niestety dokładnej daty jeszcze nie znamy.
-Bardzo Wam dziękujemy i na pewno będziemy.- ucałował Lili- Idźcie na spacer.Pokażesz Lili trochę miasta.
-Nie mogę.
-No dlaczego?- zapytał Kuba
-Jeżeli Marcela się obudzi ?
-Zajmę się nią. Lili wychowałam swoje dzieci.
-Nie o to chodzi, że pani ie ufam, ale boje się, że po prostu się wystraszy.
-Nic się nie bój. Idźcie. Żal by było gdybyś chodź trochę nie zwiedziła Łodzi.
-----------------------
Dziewczyny bardzo przeprasza za tak długą nie obecność :(
Nie mam usprawiedliwienia.
Przepraszam!
Dziękuje wszystkim, który wytrwale czekali no kolejny rozdział :)
Pozdrawiam Lena :*
STROJE LILI:
STROJE WERY:
Komentarze
Prześlij komentarz