Rozdział 21
Cała czwórka pojechała na obiad do Tomasza. Liliana uśmiechnięta zapukała do drzwi:
-Cześć wejdźcie- gestem ręki wskazał mężczyzna- Cieszę się, że przyszłaś- cicho szepnął do ucha młodszej córce. - Chodźcie do salonu. A to jest moja żona Małgosia, a to wasz brat Szymon.- Obie dziewczyny zamurowało. Lili i Wera miały pewien żal. Wiedziały, że ojciec ma żonę, ale mimo to gdy ją zobaczyły zrobiło im się przykro nie mówiąc już o dużo młodszym bracie.
-Przepraszam gdzie łazienka?- cicho wypowiedziała Weronika
-Na końcu korytarza w lewo- wypowiedziała kobieta, dziewczyna ruszyła
-Ja do niej pójdę- powiedział nie pewnie Maciek
-Ymm no to ile masz lat?- zapytała Lili by przerwać ciszę, choć było jej ciężko
-8. A czy to jest Twoja córka? Tata mówił mi o Twojej córce.
-Szkoda, że nie wspomniał o Tobie- wypowiedziała słowa bardziej w kierunku ojca niż brata- ale tak to moja córka. Jesteś wujkiem.
-Lilka chciałem Wam powiedzieć, ale...
-To chyba nie jest ten moment.
-Lili ma rację usiądźmy do stołu i poczekajmy na Weronikę i jej chłopaka- powiedziała Małgorzata
-Weronisiu to ja. Mogę?- dziewczyna uchyliła drzwi do łazienki- słońce nie płacz.- złapał ją za głowę i wytarł jej łzy
-Jestem na niego wściekła! A jednocześnie za nim tęsknię i go kocham. Ja nie potrafię zaakceptować jego żony, a tym bardziej jego syna! Nawet nam o tym nie powiedział. Nie przygotował nas!
-Skarbie, nikt nie każe Ci akceptować jego kobiety i dziecka, ale może postaraj się jakoś to zrozumieć. Jemu też było ciężko, a teraz jest szczęśliwy. Chyba ma do tego prawo? Tak jak Ty czy Lilka. Każdy ma. On też.
-Tak bardzo jestem szczęśliwa, że Cię mam, że mnie wspierasz. Kocham Cię i dziękuje, że tu ze mną jesteś.
-Właśnie po to mnie masz kochanie. Jesteś gotowa iść?
-Tak- Werka otarła łzy i razem z Maćkiem usiedli do stołu.
-Wszystko dobrze?- zapytał Tomasz
-Tak.
-To nałóżcie sobie jedzenia- wtrąciła Gosia- Liluś, a Ty czym się zajmujesz?
-Obecnie to Marcelką- zaśmiała się-ale tak na poważnie to jestem weterynarzem.
-Na prawdę? Pomagasz zwierzętom, ale fajnie! - wykrzyczał Szymon- Ja lubię konie.
-Niestety koniom nie pomagam tylko raczej kotką i pieską.
-Lili zawsze uwielbiała psy. Gdy wychodziliśmy z nią na spacer podchodziła do każdego psa. Pamiętasz jak kiedyś jeden Cię chciał ugryźć?- zapytał Tomek
-Tak miałam w tedy z 6 lat. Jak wracałeś ze mną z parku. - Lili uśmiechała się na samą myśl o tym jak tylko wspomniała sobie o tym jak kiedyś spacerowała z tatą po parku
-ale Ty i tak gdy go spotkałaś wraz do niego podchodziłaś. Niczego się nie bałaś.
-A Ty Werciu co robisz?
-Jestem psychologiem- powiedziała od niechcenia
-O na prawdę? Nie wiedziałem.
-A skąd miałeś wiedzieć? Skoro nigdy o to nie zapytałeś.- wszyscy wyraźnie byli speszeni odpowiedzią młodej dziewczyny. Lecz ojciec dobrze wiedział, że jego córka ma w zupełności rację.
-Tak masz rację, ale nie wiem jak mam was za to przeprosić. Uwierz mi, że gdybym mógł cofnąć czas to bym tak nie postąpił. Nie zostawił bym Was.
-Mówisz tak bo czasu nie cofniesz.
-Weronika to nie jest tak.- wtrąciła Małgorzata- Wasz tata za wami tęsknił. Wiele razy mi to mówił. Chciał się do was odezwać, ale najnormalniej świecie się bał.
-To i tak już nie ma żadnego znaczenia. Tylko proszę Cię, żebyś nie oczekiwał ode mnie jakieś wielkiej miłości bo ja Ci jej dać nie umiem.
-Rozumiem Cię.- powiedział prawie niesłyszalnie
-Maćku czemu nie jesz?- zapytała kobieta by zmienić temat
-Przepraszam, ale nie mogę.- chłopak jeszcze odczuwał skutki wczorajszej imprezy.
-Nie smakuje Ci?
-Nie. Jest bardzo dobre na prawdę, ale nie jestem głodny.- Marelina wydobyła z siebie głośny płacz
-O chyba muszę ją nakarmić.
-Daj mi małą ja ją nakarmię, a Ty zjedz.- Maciek wziął dziewczynkę na ręce, a Lili podała mu mleko. Chłopak usiadł na kanapie, a Szymon do niego dołączył
- Jak nakarmisz małą pójdziesz ze mną do pokoju?- zapytał dotykając małej rączki niemowlaka
-Jasne, a co będziemy robić?
-Tata kupił mi nową grę na konsole. Pogramy.
-Super.
-Ten Twój Maciek jest taki dobry. Chyba lubi dzieci?- zapytała Małgosia
-Tak- odpowiedziała Wera
-Maciek jest cudowny. Uwielbia bawić się Marcelką. Dużo mi pomaga. - dodała Lili by poprawić atmosferę
-Fajnie ma z wami. Trzy kobiety w domu.
-Ty też tak kiedyś miałeś- wtrąciła Weronika
-Lili, pomożesz mi pozmywać po obiedzie?- zapytała kobieta, która w ten sposób dała znać swojemu mężowi, że powinien teraz odbyć szczerą rozmowę z córką
-Weronika możemy iść na balkon?- zapytał ojciec
-Po co?
-Proszę. Na chwilę. - dziewczyna niechętnie wstała i udali się na balkon- Wiem, że miałem tak dobrze jak Maciek, a nawet lepie bo miałem przy sobie najukochańszą kobietę u swego boku i dwie najwspanialsze córki, a to właśnie tego brakuje Maćkowi. Wiem, że jesteś na mnie strasznie zła i masz ogromny żal i nie oczekuje, że rzucisz mi się w ramiona po tylu latach nieobecności w twoim życiu, ale chcę, żebyś dała mi choć małą szanse bo bardzo Cię kocham. -na policzkach Weroniki pojawiły się łzy- Wiedz o tym, że bardzo kochałem Waszą mamę była piękna, mądra, zawsze odpowiedzialna. Kochała Was ponad wszystko. Cholernie za wami tęskniłem. Nie raz chciałem się odezwać, ale bałem się waszej reakcji.
-Ja na Ciebie czekałam! Codziennie chciałam, żebyś przyszedł.
-Nie wiedziałem tego.
-Dlaczego pojawiłeś się teraz?
-Jak umarła Hania wiedziałem, że jesteście załamane chciałem wam pomóc i chciałem ją pożegnać. Też ją kochałem była najlepszą teściową jaką można mieć.
-A jeżeli znów nas zostawisz? - zapytała patrząc w dal
-Nie zostawię. Obiecuje. - Tomek podszedł do córki i mocną objął ją ramieniem, a dziewczyna wtuliła się jego ramiona
-Tak bardzo tęskniłam za Tobą. Tak chciałam Cię przytulić.
-Ja też, skarbie. Byłaś moją małą córeczką. - pocałował ją w głowę- a teraz jesteś piękną kobietą. Wiesz, że jesteś podobna bardzo do mamy? Jesteś identyczna.
Po poważnej i wzruszającej rozmowie Weroniki z ojcem. Cała czwórka udała się do domu.
-Jesteśmy z Ciebie dumni- powiedział Maciek przytulając swoją dziewczynę
-Dlaczego?
-Jeszcze pytasz? W końcu dogadałaś się z tatą. Strasznie się cieszę, siostro.
-Lili teraz powiedz mi tak szczerze. Ty mu od razu to wybaczyłaś?
-Wiadomo było mi trochę ciężko, ale kocham go bo jest moim tatą i mam z nim masę wspaniałych wspomnień i wiem, że gdyby nie śmierć mamy na pewno by nas nie zostawił. Choć powiem Ci, że zaskoczył mnie tym, że ma syna. Poczułam taką...
-Zazdrość, żal.- dokończyła Wera
-E jednak psycholog z Ciebie dobry- zaśmiała się Liliana- Tak masz rację
-A ja wam powiem, że fajny ten wasz brat. Jest grzeczny i spokojny. No i zazdroszczę Wam, że macie siebie i brata. Ja jestem jedynakiem i nie jest fajnie.
-No, ale masz nas Maciusiu- powiedziała Lili
-I dziękuje Bogu.
Po czterech dniach od wizyty u ojca ktoś zapukał do drzwi mieszkania Lili:
-Tata?
-Cześć Lilka jesteś sama?
-Tak. Wera poszła na rozmowę o pracę, a Maciek musiał jechać do klubu. Wejdźcie.
-Nie mam czasu. Mam do Ciebie prośbę
-Tak?- zapytała zaciekawiona
-Mogę zostawić u Was Szymka? Nie mamy co z nim zrobić.
-Ymm- dziewczyna była wyraźnie zdziwiona prośbą ojca- no...tak oczywiście- wymusiła uśmiech na swojej twarzy
-Jesteś kochana. - pocałował córkę w policzek i poszedł
-No to zostaliśmy sami.
-Jest jeszcze Marcelka
-No tak- uśmiechnęła się w stronę chłopca- może jesteś głodny?
-Nie. Dziękuje.
-A właściwie to dlaczego nie jesteś w szkole?
-Bo byłem chory i mama nie chciała mnie jeszcze do niej wysłać. Miałem zostać z tatą, ale coś mu wypadło.
-Rozumiem.
-A gdzie jest Twoja córka?
-W pokoju. Leży w łóżeczku, ale możemy po nią iść. Chcesz?- zapytała, a chłopczyk pokiwał głową. Liliana wzięła córkę na ręce i poszli do salonu. Następnie wsadziła ją do leżaczka- Będziesz na nią patrzył? A ja bym poszła trochę posprzątać w kuchni.
-Jasne.
Po godzinie do domu wróciła Weronika:
-Jestem- krzyknęła i zobaczyła chłopca bawiącego się na dywanie obok leżaczka Marceliny
-Fajnie. Jak rozmowa o pracę ?
-Mają do mnie zadzwonić. - Weronika wzięła siostrę do kuchni- Co to ma być do jasnej cholery? To, że się z nim pogodziłam nie znaczy, że ma nam swojego dzieciaka przyprowadzać!
-Werka ja też byłam zdziwiona, ale on jest grzeczny. Dzięki niemu mogłam posprzątać i już kończę obiad, a on pilnuje małej. Nie mieli co z nim zrobić.
-Wera pobawisz się ze mną?- zapytał wyciągając swoją rączkę z samochodem
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-No proszę. - dziewczyna uległa i poszła do pokoju, gdzie usiedli obok leżaczka- Proszę- podał jej jeden ze swoich samochodów
-Jakim tatą jest dla Ciebie Tomek?- zapytała dziewczyna po pewnym czasie
-Tata jest super fajny.
-Nie byłeś zdziwiony, że masz siostry?
-Nie w ogóle bo tata z mamą zawsze mi o tym mówili. Tylko zdziwiło mnie, że jestem wujkiem i będę miał szwagra- ta wypowiedz bardzo rozweseliła Weronikę- Dobrze, że Maciek jest fajny bo jakby nie był to byś z nim nie mogła być.
-Dlaczego?
-Ja bym na to nie pozwolił.
-Czemu?
-Bo jesteś moją siostrą, a o siostry trzeba dbać i muszą mieć dobrych chłopaków.- dziewczynę rozśmieszyła wypowiedz chłopca, ale i za razem wzruszyła
-Jesteś bardzo mądry- powiedziała i pogłaskała go po głowie, a do domu wszedł Maciek- przyszedł Twój szwagier.
-O jaka miła niespodzianka.- podał rękę małemu chłopczykowi, a on odwzajemnił gest
-Cześć szwagier- powiedział, a wszyscy wybuchli śmiechem- no co przecież tak się mówi.
-Nie no masz oczywiście rację- powiedział Maciek
-Chodźcie już na obiad.- zawołała Liliana
Po obiedzie wszyscy poszli na plac zabaw. Weronika i Maciek wariowali wraz z Szymkiem, a Lilka spacerowała ze swoją córką. W końcu młoda mama wróciła do domu:
-Już jestem- powiedział Tomek, gdy Lili otworzyła mu drzwi- a gdzie Szymon?
-Jest z Werką i Maćkiem na placu zabaw, a ja już wróciłam.
-To chyba Wera go zaakceptowała?
-Tak sądzę.
-A ty? Byłaś zaskoczona jak go zobaczyłaś. Widziałem to.
-Nie powiedziałeś nam o jego istnieniu to się dziwisz. Lubię go on nie jest winny. Jest dzieckiem i pomimo wszystko moim bratem. Chcesz coś do picia?
-Nie. Pobawię się z wnuczką- mężczyzna wyjął z wózka niemowlę i usiadł z nią na sofie- Lilka czemu nie jesteś z ojcem Marcelki?
-Czy to jest ważne?
-Chciałbym wiedzieć coś o Tobie.
-Tylko dlaczego akurat o tym?! Przepraszam nie powinnam krzyczeć po prostu jest to dla mnie trudne.
-Rozumiem, jeżeli nie chcesz mówić to ok.
-Ojciec Marcelki nie wie, że ona istnieję. Nie powiedziałam mu o ciąży.
-Ale Liluś dlaczego? Powinien wiedzieć. W tedy na pewno by z Wami był.
-Właśnie dlatego. Nie chcę litości i nie potrafiłabym mu tego wybaczyć.
-Skrzywdził Cię?
-Zdradzał mnie z najlepszą przyjaciółką. To było okropne- dziewczyna przytuliła się w ramiona ojca.
-Przykro mi, ale jestem z Ciebie dumny.
-Ja jestem na siebie zła. Werka zawsze mi mówiła, że Kuba nie jest dla mnie, że tylko patrzy na kobiety. A Edyty nienawidziła, ale ja sądziłam, że jest zazdrosna, że ona nie ma prawdziwej przyjaciółki. Byłam taka głupia! A Wercia chciała dla mnie dobrze. Ona zawsze dobierała sobie staranie ludzi, a ja? Mi nie chodziło o jakość tylko o ilość. A to wszystko tato przez Ciebie.
-Dlaczego przeze mnie?- zapytał zdziwiony, ale i miał żal do siebie, że nie był przy córce gdy działy się te okropne chwilę w jej życiu
-Bo ona nie potrafiła nikomu zaufać bo bała się, że ktoś odejdzie tak jak ty, a ja chciałam mieć masę znajomych w razie gdyby ktoś odszedł.
-Córciu strasznie Cię przepraszam. Teraz już nie odejdę będę z Wami zawsze. Z Tobą, Werką i Marcelką.
-Cześć wejdźcie- gestem ręki wskazał mężczyzna- Cieszę się, że przyszłaś- cicho szepnął do ucha młodszej córce. - Chodźcie do salonu. A to jest moja żona Małgosia, a to wasz brat Szymon.- Obie dziewczyny zamurowało. Lili i Wera miały pewien żal. Wiedziały, że ojciec ma żonę, ale mimo to gdy ją zobaczyły zrobiło im się przykro nie mówiąc już o dużo młodszym bracie.
-Przepraszam gdzie łazienka?- cicho wypowiedziała Weronika
-Na końcu korytarza w lewo- wypowiedziała kobieta, dziewczyna ruszyła
-Ja do niej pójdę- powiedział nie pewnie Maciek
-Ymm no to ile masz lat?- zapytała Lili by przerwać ciszę, choć było jej ciężko
-8. A czy to jest Twoja córka? Tata mówił mi o Twojej córce.
-Szkoda, że nie wspomniał o Tobie- wypowiedziała słowa bardziej w kierunku ojca niż brata- ale tak to moja córka. Jesteś wujkiem.
-Lilka chciałem Wam powiedzieć, ale...
-To chyba nie jest ten moment.
-Lili ma rację usiądźmy do stołu i poczekajmy na Weronikę i jej chłopaka- powiedziała Małgorzata
-Weronisiu to ja. Mogę?- dziewczyna uchyliła drzwi do łazienki- słońce nie płacz.- złapał ją za głowę i wytarł jej łzy
-Jestem na niego wściekła! A jednocześnie za nim tęsknię i go kocham. Ja nie potrafię zaakceptować jego żony, a tym bardziej jego syna! Nawet nam o tym nie powiedział. Nie przygotował nas!
-Skarbie, nikt nie każe Ci akceptować jego kobiety i dziecka, ale może postaraj się jakoś to zrozumieć. Jemu też było ciężko, a teraz jest szczęśliwy. Chyba ma do tego prawo? Tak jak Ty czy Lilka. Każdy ma. On też.
-Tak bardzo jestem szczęśliwa, że Cię mam, że mnie wspierasz. Kocham Cię i dziękuje, że tu ze mną jesteś.
-Właśnie po to mnie masz kochanie. Jesteś gotowa iść?
-Tak- Werka otarła łzy i razem z Maćkiem usiedli do stołu.
-Wszystko dobrze?- zapytał Tomasz
-Tak.
-To nałóżcie sobie jedzenia- wtrąciła Gosia- Liluś, a Ty czym się zajmujesz?
-Obecnie to Marcelką- zaśmiała się-ale tak na poważnie to jestem weterynarzem.
-Na prawdę? Pomagasz zwierzętom, ale fajnie! - wykrzyczał Szymon- Ja lubię konie.
-Niestety koniom nie pomagam tylko raczej kotką i pieską.
-Lili zawsze uwielbiała psy. Gdy wychodziliśmy z nią na spacer podchodziła do każdego psa. Pamiętasz jak kiedyś jeden Cię chciał ugryźć?- zapytał Tomek
-Tak miałam w tedy z 6 lat. Jak wracałeś ze mną z parku. - Lili uśmiechała się na samą myśl o tym jak tylko wspomniała sobie o tym jak kiedyś spacerowała z tatą po parku
-ale Ty i tak gdy go spotkałaś wraz do niego podchodziłaś. Niczego się nie bałaś.
-A Ty Werciu co robisz?
-Jestem psychologiem- powiedziała od niechcenia
-O na prawdę? Nie wiedziałem.
-A skąd miałeś wiedzieć? Skoro nigdy o to nie zapytałeś.- wszyscy wyraźnie byli speszeni odpowiedzią młodej dziewczyny. Lecz ojciec dobrze wiedział, że jego córka ma w zupełności rację.
-Tak masz rację, ale nie wiem jak mam was za to przeprosić. Uwierz mi, że gdybym mógł cofnąć czas to bym tak nie postąpił. Nie zostawił bym Was.
-Mówisz tak bo czasu nie cofniesz.
-Weronika to nie jest tak.- wtrąciła Małgorzata- Wasz tata za wami tęsknił. Wiele razy mi to mówił. Chciał się do was odezwać, ale najnormalniej świecie się bał.
-To i tak już nie ma żadnego znaczenia. Tylko proszę Cię, żebyś nie oczekiwał ode mnie jakieś wielkiej miłości bo ja Ci jej dać nie umiem.
-Rozumiem Cię.- powiedział prawie niesłyszalnie
-Maćku czemu nie jesz?- zapytała kobieta by zmienić temat
-Przepraszam, ale nie mogę.- chłopak jeszcze odczuwał skutki wczorajszej imprezy.
-Nie smakuje Ci?
-Nie. Jest bardzo dobre na prawdę, ale nie jestem głodny.- Marelina wydobyła z siebie głośny płacz
-O chyba muszę ją nakarmić.
-Daj mi małą ja ją nakarmię, a Ty zjedz.- Maciek wziął dziewczynkę na ręce, a Lili podała mu mleko. Chłopak usiadł na kanapie, a Szymon do niego dołączył
- Jak nakarmisz małą pójdziesz ze mną do pokoju?- zapytał dotykając małej rączki niemowlaka
-Jasne, a co będziemy robić?
-Tata kupił mi nową grę na konsole. Pogramy.
-Super.
-Ten Twój Maciek jest taki dobry. Chyba lubi dzieci?- zapytała Małgosia
-Tak- odpowiedziała Wera
-Maciek jest cudowny. Uwielbia bawić się Marcelką. Dużo mi pomaga. - dodała Lili by poprawić atmosferę
-Fajnie ma z wami. Trzy kobiety w domu.
-Ty też tak kiedyś miałeś- wtrąciła Weronika
-Lili, pomożesz mi pozmywać po obiedzie?- zapytała kobieta, która w ten sposób dała znać swojemu mężowi, że powinien teraz odbyć szczerą rozmowę z córką
-Weronika możemy iść na balkon?- zapytał ojciec
-Po co?
-Proszę. Na chwilę. - dziewczyna niechętnie wstała i udali się na balkon- Wiem, że miałem tak dobrze jak Maciek, a nawet lepie bo miałem przy sobie najukochańszą kobietę u swego boku i dwie najwspanialsze córki, a to właśnie tego brakuje Maćkowi. Wiem, że jesteś na mnie strasznie zła i masz ogromny żal i nie oczekuje, że rzucisz mi się w ramiona po tylu latach nieobecności w twoim życiu, ale chcę, żebyś dała mi choć małą szanse bo bardzo Cię kocham. -na policzkach Weroniki pojawiły się łzy- Wiedz o tym, że bardzo kochałem Waszą mamę była piękna, mądra, zawsze odpowiedzialna. Kochała Was ponad wszystko. Cholernie za wami tęskniłem. Nie raz chciałem się odezwać, ale bałem się waszej reakcji.
-Ja na Ciebie czekałam! Codziennie chciałam, żebyś przyszedł.
-Nie wiedziałem tego.
-Dlaczego pojawiłeś się teraz?
-Jak umarła Hania wiedziałem, że jesteście załamane chciałem wam pomóc i chciałem ją pożegnać. Też ją kochałem była najlepszą teściową jaką można mieć.
-A jeżeli znów nas zostawisz? - zapytała patrząc w dal
-Nie zostawię. Obiecuje. - Tomek podszedł do córki i mocną objął ją ramieniem, a dziewczyna wtuliła się jego ramiona
-Tak bardzo tęskniłam za Tobą. Tak chciałam Cię przytulić.
-Ja też, skarbie. Byłaś moją małą córeczką. - pocałował ją w głowę- a teraz jesteś piękną kobietą. Wiesz, że jesteś podobna bardzo do mamy? Jesteś identyczna.
Po poważnej i wzruszającej rozmowie Weroniki z ojcem. Cała czwórka udała się do domu.
-Jesteśmy z Ciebie dumni- powiedział Maciek przytulając swoją dziewczynę
-Dlaczego?
-Jeszcze pytasz? W końcu dogadałaś się z tatą. Strasznie się cieszę, siostro.
-Lili teraz powiedz mi tak szczerze. Ty mu od razu to wybaczyłaś?
-Wiadomo było mi trochę ciężko, ale kocham go bo jest moim tatą i mam z nim masę wspaniałych wspomnień i wiem, że gdyby nie śmierć mamy na pewno by nas nie zostawił. Choć powiem Ci, że zaskoczył mnie tym, że ma syna. Poczułam taką...
-Zazdrość, żal.- dokończyła Wera
-E jednak psycholog z Ciebie dobry- zaśmiała się Liliana- Tak masz rację
-A ja wam powiem, że fajny ten wasz brat. Jest grzeczny i spokojny. No i zazdroszczę Wam, że macie siebie i brata. Ja jestem jedynakiem i nie jest fajnie.
-No, ale masz nas Maciusiu- powiedziała Lili
-I dziękuje Bogu.
Po czterech dniach od wizyty u ojca ktoś zapukał do drzwi mieszkania Lili:
-Tata?
-Cześć Lilka jesteś sama?
-Tak. Wera poszła na rozmowę o pracę, a Maciek musiał jechać do klubu. Wejdźcie.
-Nie mam czasu. Mam do Ciebie prośbę
-Tak?- zapytała zaciekawiona
-Mogę zostawić u Was Szymka? Nie mamy co z nim zrobić.
-Ymm- dziewczyna była wyraźnie zdziwiona prośbą ojca- no...tak oczywiście- wymusiła uśmiech na swojej twarzy
-Jesteś kochana. - pocałował córkę w policzek i poszedł
-No to zostaliśmy sami.
-Jest jeszcze Marcelka
-No tak- uśmiechnęła się w stronę chłopca- może jesteś głodny?
-Nie. Dziękuje.
-A właściwie to dlaczego nie jesteś w szkole?
-Bo byłem chory i mama nie chciała mnie jeszcze do niej wysłać. Miałem zostać z tatą, ale coś mu wypadło.
-Rozumiem.
-A gdzie jest Twoja córka?
-W pokoju. Leży w łóżeczku, ale możemy po nią iść. Chcesz?- zapytała, a chłopczyk pokiwał głową. Liliana wzięła córkę na ręce i poszli do salonu. Następnie wsadziła ją do leżaczka- Będziesz na nią patrzył? A ja bym poszła trochę posprzątać w kuchni.
-Jasne.
Po godzinie do domu wróciła Weronika:
-Jestem- krzyknęła i zobaczyła chłopca bawiącego się na dywanie obok leżaczka Marceliny
-Fajnie. Jak rozmowa o pracę ?
-Mają do mnie zadzwonić. - Weronika wzięła siostrę do kuchni- Co to ma być do jasnej cholery? To, że się z nim pogodziłam nie znaczy, że ma nam swojego dzieciaka przyprowadzać!
-Werka ja też byłam zdziwiona, ale on jest grzeczny. Dzięki niemu mogłam posprzątać i już kończę obiad, a on pilnuje małej. Nie mieli co z nim zrobić.
-Wera pobawisz się ze mną?- zapytał wyciągając swoją rączkę z samochodem
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-No proszę. - dziewczyna uległa i poszła do pokoju, gdzie usiedli obok leżaczka- Proszę- podał jej jeden ze swoich samochodów
-Jakim tatą jest dla Ciebie Tomek?- zapytała dziewczyna po pewnym czasie
-Tata jest super fajny.
-Nie byłeś zdziwiony, że masz siostry?
-Nie w ogóle bo tata z mamą zawsze mi o tym mówili. Tylko zdziwiło mnie, że jestem wujkiem i będę miał szwagra- ta wypowiedz bardzo rozweseliła Weronikę- Dobrze, że Maciek jest fajny bo jakby nie był to byś z nim nie mogła być.
-Dlaczego?
-Ja bym na to nie pozwolił.
-Czemu?
-Bo jesteś moją siostrą, a o siostry trzeba dbać i muszą mieć dobrych chłopaków.- dziewczynę rozśmieszyła wypowiedz chłopca, ale i za razem wzruszyła
-Jesteś bardzo mądry- powiedziała i pogłaskała go po głowie, a do domu wszedł Maciek- przyszedł Twój szwagier.
-O jaka miła niespodzianka.- podał rękę małemu chłopczykowi, a on odwzajemnił gest
-Cześć szwagier- powiedział, a wszyscy wybuchli śmiechem- no co przecież tak się mówi.
-Nie no masz oczywiście rację- powiedział Maciek
-Chodźcie już na obiad.- zawołała Liliana
Po obiedzie wszyscy poszli na plac zabaw. Weronika i Maciek wariowali wraz z Szymkiem, a Lilka spacerowała ze swoją córką. W końcu młoda mama wróciła do domu:
-Już jestem- powiedział Tomek, gdy Lili otworzyła mu drzwi- a gdzie Szymon?
-Jest z Werką i Maćkiem na placu zabaw, a ja już wróciłam.
-To chyba Wera go zaakceptowała?
-Tak sądzę.
-A ty? Byłaś zaskoczona jak go zobaczyłaś. Widziałem to.
-Nie powiedziałeś nam o jego istnieniu to się dziwisz. Lubię go on nie jest winny. Jest dzieckiem i pomimo wszystko moim bratem. Chcesz coś do picia?
-Nie. Pobawię się z wnuczką- mężczyzna wyjął z wózka niemowlę i usiadł z nią na sofie- Lilka czemu nie jesteś z ojcem Marcelki?
-Czy to jest ważne?
-Chciałbym wiedzieć coś o Tobie.
-Tylko dlaczego akurat o tym?! Przepraszam nie powinnam krzyczeć po prostu jest to dla mnie trudne.
-Rozumiem, jeżeli nie chcesz mówić to ok.
-Ojciec Marcelki nie wie, że ona istnieję. Nie powiedziałam mu o ciąży.
-Ale Liluś dlaczego? Powinien wiedzieć. W tedy na pewno by z Wami był.
-Właśnie dlatego. Nie chcę litości i nie potrafiłabym mu tego wybaczyć.
-Skrzywdził Cię?
-Zdradzał mnie z najlepszą przyjaciółką. To było okropne- dziewczyna przytuliła się w ramiona ojca.
-Przykro mi, ale jestem z Ciebie dumny.
-Ja jestem na siebie zła. Werka zawsze mi mówiła, że Kuba nie jest dla mnie, że tylko patrzy na kobiety. A Edyty nienawidziła, ale ja sądziłam, że jest zazdrosna, że ona nie ma prawdziwej przyjaciółki. Byłam taka głupia! A Wercia chciała dla mnie dobrze. Ona zawsze dobierała sobie staranie ludzi, a ja? Mi nie chodziło o jakość tylko o ilość. A to wszystko tato przez Ciebie.
-Dlaczego przeze mnie?- zapytał zdziwiony, ale i miał żal do siebie, że nie był przy córce gdy działy się te okropne chwilę w jej życiu
-Bo ona nie potrafiła nikomu zaufać bo bała się, że ktoś odejdzie tak jak ty, a ja chciałam mieć masę znajomych w razie gdyby ktoś odszedł.
-Córciu strasznie Cię przepraszam. Teraz już nie odejdę będę z Wami zawsze. Z Tobą, Werką i Marcelką.
------------------------------------------------------
Cześć mam nadzieję, że Was nie zanudza, i że ktoś to w ogóle jeszcze czyta :D
Pozdrawiam Lena :)
STROJE LILKI:
STROJE WERY:
Komentarze
Prześlij komentarz