Rozdział 23

Weronika miała rozmowę o pracę nie daleko stadionu Legii Warszawa. Dziewczyna była dość zdenerwowana, że nie może nigdzie znaleźć miejsca parkingowego. W końcu zaparkowała pod samym stadionem i udała się do poradni psychologicznej.Werka po ósmej rozmowie o pracę wreszcie została przyjęta. Strasznie się cieszyła bo miała już dość siedzenia w domu. Choć z drugiej strony pomagała siostrze nad opieką Marceliny i nie nudziło jej się. Pełna radości szła w stronę samochodu. Nagle usłyszała ten głos. Głos, który należał do Kuby Rzeźniczaka:
-Werka to Ty?- Nie chciała się odwracać. Lecz sama ciekawość ją do tego zmusiła. Spojrzała na niego i chciała mu wszystko wygarnąć. Chciała powiedzieć jak bardzo jej siostra przez niego cierpi i nie tylko ona, ale i w przyszłości Marcelina. Wychowując się bez ojca.- Cześć co u Ciebie?
-Co Cię to w ogóle obchodzi?
-Myślałem, że pogadamy normalnie skoro tu jesteś.
-Sądzisz, że przyjechałam tu specjalnie? Uwierz mi, że gdybym wiedziała, że Cię tu spotkam to zaparkowała bym na drugim końcu powiśla!
-A Ty nadal jesteś taka wygadana. Nic się nie zmieniłaś.
-Wyobraź sobie, że Ty też nie.  Nadal jesteś z tą pustą idiotką.
-A Ty nadal jej nie lubisz.
-Czy Ty słyszysz co mówisz? Mam lubić dziewczynę, która zdradziła moją siostrę. W ogóle nie wiem czemu z Tobą gadam.- Kuba chciał zapytać o Lili bo coraz częściej o niej myślał ponieważ nie za dobrze układało mu się z Edytą. A gdy spotkał Werę pomyślał, że jest to jakiś znak. Dziewczyna otworzyła drzwi od samochodu
-Poczekaj! Werka co u Lili? Ma kogoś?
-Ma. Osobę, która cały czas o Tobie jej przypomina, Debilu!- Chłopaka zatkało. Nie wiedział czy ona mówi o dziecku czy o czymś o czym nie ma pojęcia .
-Jak to?! Czy ona ma ze mną dziecko?- zapytał wprost.
-Daj mi spokój!- Weronika zamknęła drzwi i odjechała zostawiając oszołomionego piłkarza.
Sama też była oszołomiona bo nie chciała wypowiedzieć tych słów, ale same wydobyły się z jej ust. Była przerażona. Pojechała do clubu Maćka.
-Maciek!- krzyknęła wbiegając do pomieszczenia.
-Dostałaś pracę?
-Tak, ale nie o tym chciałam Ci powiedzieć.
-W taki razie co?
-Boże nawet nie wiesz jaką głupotę zrobiłam!
-Zdradziłaś mnie?- zapytał śmiejąc się.
-To nie jest śmieszne. Spotkałam Kubę.
-Tego Kubę?
-Tak! Wkurzyłam się na niego i powiedziałam mu parę słów za dużo.
-To znaczy?
-Ty nic nie rozumiesz?!
-Kochanie jestem facetem. Mów do mnie jasno.
-Powiedziałam mu, że Lili ma kogoś kto cały czas przypomina jej o nim. I wiesz co? Zapytał czy jest to dziecko. Myślałam, że się nie skapnie, ale jednak taki głupi on nie jest! Przecież Lili mnie zabiję!
-Uspokój się może on wcale nie pójdzie do niej.
-No wiesz co! Jakby nie poszedł to znaczy, że w ogóle nie ma serca. Przecież każdy chciałby poznać swoje dziecko.
-No, ale Ty mu nie powiedziałaś wprost, że Lili ma z nim dziecko.
-Boże Maciek ja widzę, że on jest bardziej kumaty niż Ty! Czy Ty nie rozumiesz, że on się skapnął!
-No ok rozumiem. Teraz to i tak za późno i szczerze sądzę, że to może i lepiej. Będzie płacił alimenty i facet musi wiedzieć, że ma dziecko.
-Może masz rację, ale Lilka mi tego nigdy nie wybaczy.
-Idź do domu i się uspokój.
-A jak on tam będzie? Czy Ty chcesz, żeby mnie zabiła?
-Nie zabiję Cię.
-Dobra idę, ale jak będę martwa to będziesz wiedział, kto mnie zabił.
-Dobrze będę wiedział. - pocałował ją w czoło- Pa kochanie.
-Pa.

Weronika nie pewnie weszła do domu:
-O jesteś. Co Ty tak wchodzisz jak mysz?
-Nie wydaje Ci się. Nie masz gości?
-Nie.- odpowiedziała podejrzliwie Liliana- Wera wszystko ok?
-No tak. Jak najbardziej.
-Słuchaj pochlapałam Ci bluzkę.
-Nic się nie stało.
-Sokiem porzeczkowym.
-Trudno. Na prawdę nic się nie stało.
-Tą drogą z Zary.  Wiesz, że nie zejdzie ta plama.
-Trudno.
-Kurde Wera Ty coś ukrywasz?! Coś zrobiła?
-Dlaczego tak myślisz?
-Bo gdybym pochlapała Ci bluzkę to byś była zła.
-No daj spokój nie raz pożyczamy sobie rzeczy.
-No tak, ale...
-Czekaj! Ty mi wcale jej nie pochlapałaś? - Zapytała dziewczyna. Była zła na tą wieść, ale nie chciała być nie miała bo ona zrobiła coś znacznie gorszego.
-No jasne, że nie. Gdzie ja bym poszła w takiej bluzce?
-Aż Ty małpo!
-Chciałam zobaczyć czy coś się stało. I sądzę, że się stało. Nie dostałaś pracy?
-No niestety
-Werka nie martw się.
-Żartuje! Dostałam. Jutro mam iść na dzień próbny.
-No to super! Strasznie się cieszę.

Weronika cały dzień była nie spokojna. Modliła się w duchu by Kuba nie przyszedł przypadkiem dziś do Liliany. Aż nagle ktoś zadzwonił do drzwi:
-O Boże!- krzyknęła Wera
-Czy Ty się dobrze czujesz?- zapytała rozbawiona mama
-Wystraszyłam się po prostu. - Lili się uśmiechnęła i poszła otworzyć, a Weronika uciekła do łazienki
-Maciek, kluczy nie masz?
-Zostawiłem w clubie i nie chciało mi się wracać.- Weronika się uspokoiła i wyszła z pomieszczenia- A Ty co taka blada?
-Po co dzwonisz dzwonkiem?
-No bo nie mam kluczy!
-Było trzeba...
-No co miałem zrobić? Wchodzić oknem?
-Weź jej dziś nie słuchaj- wtrąciła Lili- Ona jest dziś jakaś dziwna.
-Ciekawe dlaczego?- powiedział Maciek bardziej w stronę Lili niż Wery.
-To wy sobie gadajcie,  a ja idę do Marceliny.

Kuba cały dzień nie mógł otrząsnąć się po słowach młodszej siostry Lili. Był cały czas rozkojarzony i myślał tylko o dziewczynie:
-Kuba czy Ty mnie słuchasz?- zapytała Edyta.
-Tak.
-To o czym mówiłam?
-O sukni ślubnej.
-Właśnie nie! Mówiła, że gdy wygram konkurs Miss to będziemy musieli poczekać ze ślubem.
-Nie ma problemu. Wiesz co ja muszę wyjść.
-Ale jak to ? O tej porze?
-Tak. - chłopak wziąć kluczyki od swojego BMW i wyszedł.

Edyta sam nie wiedziała czy chcę brać ślub z piłkarzem. Z jednej strony nie chciałaby bo go nie kocha, ale z drugiej na pewno by zyskała większą popularność jako Edyta Rzeźniczak niż jako Edyta Zając.
Piłkarz pojechał do swojego kolegi Bartosza Bereszyńskiego:
-Bartek musimy pogadać.
-Edyta wygoniła Cię z własnego mieszkania?
-Nie! Lili ma chyba ze mną dziecko.
- Jak to? Widziałeś ją?
-Spotkałem Werę i dała mi do zrozumienia.
-Zapytałeś wprost ?
-Tak, ale ona powiedziała, żebym dał jej spokój. Ostatnio dużo myślę o Lili.
-Dopiero teraz? Stary miałeś cudowną dziewczynę, a teraz masz...Nie wiem jak to nazwać.
-Edytę też kochałem, ale to chyba nie jest prawdziwa miłość.
-Ona leci na Twoją kasę.
-Ona sama dużo zarabia.
- Tak, ale jej jest  ciągle mało. Zobacz jeżeli Lili na prawdę ma z Tobą dziecko. To po pierwsze ani nie podała Cię o alimenty do sądu, ani nie poszła do jakieś kolorowej prasy. Przecież gdyby chciała mogłaby Cię zniszczyć. Edyta na pewno by tak zrobiła. A ona albo Cię tak kocha, albo tak bardzo ją zraniłeś.
-Myślisz, że powinienem do niej jechać? Pogadać z nią? Sprawdzić?
-Na pewno! Przecież może jesteś ojcem.
-Pojedziesz ze mną?
-Teraz?
-Tak.
-Kuba jest godzina 23 ona pewnie już śpi. Jutro pojedziesz i to sam. Tak będzie lepiej. A teraz wracaj do domu. No chyba, że chcesz nocować u mnie.
-A mógłbym?
-No tak. Tylko co na to Edyta?
-Napiszę jej SMS-a.

Następnego dnia Weronika pojechała do pracy, a Maciek pojechał po zaopatrzenie do clubu. Lili natomiast szykowała się do swojego ojca. Wykąpała się i wymodelowała włosy tak by powstały delikatne falę. Umalowała się i założyła dość dobre ubrania. Była z siebie dumna, że po ciąży mieści się w ubrania z przed. Gdy była gotowa. Ubrała małą i mogła już wychodzić gdy nagle, ktoś zadzwonił do drzwi.


---------------------------------
Witam Was :* 
Sądzę, że ten rozdział Was choć trochę zaciekawił i będziecie czekać na kolejny :P
Pozdrawiam Lena :D

STROJE LILI:
 


STRÓJ WERY:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 5

Rozdział 26

Rozdział 2