Rozdział 16
WERONIKA:
-Gdzie panowie ją zabierają?- pytałam biegnąc za noszami
-Na Aleje Powstańców Wielkopolskich- powiedział lekarz który zamknął drzwi karetki
-Lili jedziemy tam! Ubrałaś się ciepło?
-Tak- powiedziała we łzach. Strasznie bałam się o babcię, ale moja siostra też nie wyglądała najlepiej, a była w ciąży to dla niej ogromne niebezpieczeństwo. Dojechałyśmy na miejsce
-Nazywam się Weronika Majchrzak, wie pan co z moją babcią, Hanną Wiernawską?
-Pani babcia ma właśnie badania z tego co wiem wybudziła się, a to najważniejsze. Proszę na razie czekać.
-Dziękuje.
MACIEK:
Dziś chcę oświadczyć się Weronice. Zamówiłem stolik w dobrej restauracji i musiałem tylko jakoś ją wyrwać z domu, ale to nie jest trudne. O właśnie teraz do mnie dzwoni:
-No cześć kochana stęskniłaś się? Mam dla Ciebie niespodziankę.
-Maciek...- powiedziała drżącym głosem. Już wiedziałem, że nie jest dobrze
-Coś z Lili?
-Nie. Z babcią.
-Jak to co się stało?- zapytałem opanowany by Wera wiedziała, że ma we mnie wsparcie
-Jesteśmy w szpitalu. Proszę Cię przyjedź.
-Będę skarbie.
Najwyraźniej z moimi planami będę musiał zaczekać.
Dojechałem najszybciej jak tylko mogłem:
-Co się dzieję?- zapytałem przytulając Wercie
-Jeszcze nie wiemy- odpowiedziała Lili
-Państwo są rodziną pani Hani?- zapytał dość młody lekarz
-Tak- odpowiedziałem
-Pani Hanna miała zawał dość poważny będzie musiała zostać u nas przynajmniej tydzień. Na razie nic jej nie zagraża.- Lili nie wyglądała dość dobrze
-Lili czy Ty dobrze się czujesz?- zapytałem
-Pani jest w ciąży?- zapytał lekarz - w którym tygodniu?
- W 37
-Jest pani blada. Na pewno jest pani zdenerwowana.. Lepiej będzie jak zrobimy pani USG. Zapraszam do gabinetu...
LILI:
Lekarz wykonał mi USG i echo serca. Moje ciśnienie i puls było znacznie ponad normę. Dlatego muszę zostać na obserwacji:
-Kochana jak się czujesz? Przepraszam tak przejęłam się babcią, że...
-Wercia daj spokój. Byłaś u babci?
-Nie zaraz tam pójdę. Przywieźć Ci jakieś rzeczy?
-Tak, ale to już juto. Wyśle Ci smsa. Teraz leć do babci i do domu. Jutro idziesz do pracy.
-Dobrze.- pocałowała mnie w policzek- uważaj na siebie i małą
Gdy Maciek przyjechał wspierać Werę byłam dumna z niego, że jest tak wspaniałym mężczyzną, ale byłam też trochę zazdrosna o to, że to ja jestem z brzuchem a nie ma przy mnie mężczyzny, który by o mnie dbał.
WERONIKA:
Było mi źle i smutno nie dość, że babcia jest w szpitalu to jeszcze Lilka. Martwię się o nie obie plus jeszcze ta mała nienarodzona istotka. Jak tylko wyszłam od siostry poszłam do babci. Leżała pod masą kabli:
-Wercia jak Lilka?
-Dobrze nic jej nie jest.
-Ale gdzie ona jest?
-W... domu- skłamałam bo nie chciałam, żeby babcia miała jakieś wyrzuty sumienia- jest cała i zdrowa. A jak babcia się czuje?
-Lepiej. Przepraszam Was.
-Cii- złapałam ją za rękę i ucałowałam- Kochamy Cię i proszę, abyś więcej nie robiła takich numerów. Teraz będziesz naszą królową.
-Dobrze- uśmiechnęła się.- Idź już rano musisz iść do pracy.
-Wpadnę jutro.
-Pa.
-I jak?- zapytał Maciek oparty o ściankę. Wiem, że to głupie, ale w tym momencie bardzo mnie podniecał:
-Dobrze. Jak na razie wszystko w normie- uśmiechnęłam się- Maciek zostaniesz dziś ze mną na noc?
-Oczywiście, że tak.- wspólnie wróciliśmy do domu. Po prysznicu położyłam się do łóżka.
-Jesteś dla mnie bardzo ważny- wtuliłam się w jego tors- Dziękuje, że jesteś ze mną kiedy Lili i babcia...
-Nie musisz mówić. Zawsze z Tobą będę- pocałował mnie- Wiesz to głupie, że mówię to w takim momencie i w takiej sytuacji kiedy leżymy w łóżku, ale właśnie dziś chciałem...
-No co?!- jak najszybciej chciałam usłyszeć jego słowa
-Chciałem Ci się oświadczyć.- O boże! On na prawdę chce bym była jego żoną?
-Żartujesz? Na prawdę?
-Tak! Kocham Cię i...a właściwie- wyjął małe pudełko z kieszeni swoich spodni- Takich oświadczyn nikt nie będzie miał. Wyjdziesz za mnę?- zapytał otwierając czerwone wieczko
-Oczywiście. - pocałowałam go czule- Bardzo Cię kocham i jest to tysiąc razy lepsze niż nudna knajpa. - włożył mi pierścionek na palec- jest boski!
NASTĘPNY DZIEŃ:
Byłam szczęśliwa z powodu naszych zaręczyn, ale też za razem smutna z powodu babci i Lili.
Natychmiast po pracy poszłam do szpitala.:
-Hej Lilka jak się czujesz?
-Lepiej, ale mała podobno za bardzo się wierci. Martwię się o nią.
-Jest dzielna po mamię i na pewno jeszcze wytrzyma. Przyniosłam książkę z imionami może coś wybierzemy?
-Właściwie to chciałam Cię o to po prosić- uśmiechnęła się do mnie- Jakie imiona Ci się podobają?
-Yyy no wiesz najładniejsze to Weronika- zaśmiałam się- no żartuje. Podoba mi się Wiktoria, Nicola, Kaja, Milena też Zuzka.
-Mi podoba się Laura, ale Kaja też śliczne.
-To musimy wybrać które dokładnie moja droga.
-Może być Laura?- zapytała robiąc słodką minkę
-Hehe no Liluś to Twoja córcia. Z resztą widzę, że i tak już wybrałaś i to tylko formalność.
-Twoja też będziesz matką chrzestną, więc też musisz mieć w tym udział.
-Mnie się podoba.
-Przyrzekasz?
-Przyrzekam.- położyłam dłoń na piersi
-Czekaj...Wera to pierścionek?
-A tak. Maciek wczoraj mi się oświadczył w dość nie typowy sposób- zaśmiałam się
-Czemu nie powiedziałaś? Jest śliczny. Gratuluje.
-Dziękuje. Lili nie mówiłam babci, że jesteś w szpitalu.
-Jasne bardzo dobrze. Będziesz dziś u niej?
-Tak. Właściwie to już pójdę. Ok?
-Oczywiście ucałuj ją.
-Dobrze.
Udałam się do babci:
-Cześć babciu- pocałowałam ją w policzek.
-Lilki z Tobą nie ma?
-Nie troszkę źle się czuła dlatego została w domu, ale była dziś u Ciebie tylko spałaś.
-Na prawdę? Pielęgniarka nic mi nie mówiła.
-Oj babciu. Muszę Ci coś powiedzieć. Maciek mi się oświadczył.
-To cudownie on jest dla Ciebie wspaniały!- Maciek właśnie wszedł do sali.
-Czy aby nie było mowy o mnie?- zapytał całując mnie w policzek
-Tak o Tobie- babcia uśmiechnęła się, a on pocałował ją w dłoń.
-Jak pani się czuje?- zapytał
-Dobrze, ale teraz to musisz mówić do mnie babciu.
-Werka już się pochwaliła?
-Tak.
-Wie babcia wczoraj ona była tak bardzo przybita , że się nad nią zlitowałem
-Osz Ty czyli tak to byś mi się nie oświadczył?- zapytałam z udawaną złością
-Oczywiście, że nie! Myślisz, że był bym wstanie przyrzekać Ci miłość, wierność i tak dalej.
-Sądzę, że tak bo bardzo mnie kochasz- przytuliłam się do niego, a on pocałował mnie w usta.
-Oj dzieci mam z Was taką pociechę.- powiedziała babcia śmiejąc się z naszej głupiej gadki.
Posiedzieliśmy u babci jeszcze z 20 minut i poszliśmy do domu:
-Maciek co byś powiedział jakbyśmy zrobili Lili pokój?
-No, ale ona ma pokój.
-No tak, ale dla niej i dziecka.
-Sądzisz, że chciałaby ?
-Ona nie ma siły na wybieranie tych rzeczy, a ja chętnie to zrobię. Chcę jej pomóc- uśmiechnęłam się- pojedziemy jutro coś wybrać?
-Jutro nie mogę muszę pracować, ale pojutrze oczywiście.
-To świetnie. Wybrałyśmy imię dla małej.
-Jakie?
-Laura. Podoba Ci się?
-Ładnie, ale chyba są ładniejsze.
-Tak, a mianowicie?
-A mianowicie no...Kaja albo Weronika- pocałował mnie
-Mi też podoba się Kaja.
-To lepiej, że będzie Laura bo nasza córcia będzie miała na imię Kaja...
-Ty już o takich rzeczach myślisz? - zapytałam wchodząc do pokoju.
A w nim stał piękny bukiet kwiatów:
-Tak myślę bo tego pragnę tak jak Ciebie- powiedział łapiąc mnie za biodra całując w policzek
-Maciek to dla mnie?
-Tak. Wczoraj było mało romantycznie- skrzywił się co spowodowało, że zaczęłam się śmiać
-Było bardzo romantycznie. Dziękuje za kwiaty są śliczne.
LILI:
Cieszę się, że Wera i Maciek się zaręczyli, ale...żałuje, że to nie ja będę przymierzała sukni ślubnej. To nie jest tak, że ja jej zazdroszczę tylko po prostu jest mi coś smutno. Bo to ja będę wychowywać samotnie dziecko.
-Coś pani posmutniała- powiedział lekarz- jak pani się czuje?
-Dobrze, ale co z małą?
-Jak na razie dobrze- uśmiechnął się- ale proszę powiedzieć co pani?
-Moja siostra się zaręczyła.
-To chyba dobrze prawda? No chyba, że facet jest zły.
-Nie, Maciek jest idealny. Cieszę się, ale sama też bym chciała mieć męża.
-No, ale na pewno ma pani wspaniałego chłopaka.
-Właśnie nie. Z resztą przepraszam. Nie powinnam pana zadręczać moimi problemami.
-Nic się nie stało- złapał mnie za rękę- proszę na razie myśleć o sobie i dziecku.
4 DNI PÓŹNIEJ:
WERONIKA:
-Nie wiedziałem, że szykowanie pokoju może być takie ciężkie- powiedział Maciek rzucając się na łóżko
-Ale było warto jest po prostu pięknie!
-Tak jest ślicznie.
-Sądzisz, że naszej młodej mamię się spodoba?
-Jak Tobie się podoba to jej na pewno też!
-Yyy czy mi na prawdę jest tak ciężko dogodzić?- zapytałam z markotną miną
-Tak kochanie! Ale cieszę się, bo to znaczy, że jestem najlepszy na świecie.- powiedział dumnie
-Po popadniesz w samo zachwyt.- właśnie dostałam telefon ze szpitala....
-Gdzie panowie ją zabierają?- pytałam biegnąc za noszami
-Na Aleje Powstańców Wielkopolskich- powiedział lekarz który zamknął drzwi karetki
-Lili jedziemy tam! Ubrałaś się ciepło?
-Tak- powiedziała we łzach. Strasznie bałam się o babcię, ale moja siostra też nie wyglądała najlepiej, a była w ciąży to dla niej ogromne niebezpieczeństwo. Dojechałyśmy na miejsce
-Nazywam się Weronika Majchrzak, wie pan co z moją babcią, Hanną Wiernawską?
-Pani babcia ma właśnie badania z tego co wiem wybudziła się, a to najważniejsze. Proszę na razie czekać.
-Dziękuje.
MACIEK:
Dziś chcę oświadczyć się Weronice. Zamówiłem stolik w dobrej restauracji i musiałem tylko jakoś ją wyrwać z domu, ale to nie jest trudne. O właśnie teraz do mnie dzwoni:
-No cześć kochana stęskniłaś się? Mam dla Ciebie niespodziankę.
-Maciek...- powiedziała drżącym głosem. Już wiedziałem, że nie jest dobrze
-Coś z Lili?
-Nie. Z babcią.
-Jak to co się stało?- zapytałem opanowany by Wera wiedziała, że ma we mnie wsparcie
-Jesteśmy w szpitalu. Proszę Cię przyjedź.
-Będę skarbie.
Najwyraźniej z moimi planami będę musiał zaczekać.
Dojechałem najszybciej jak tylko mogłem:
-Co się dzieję?- zapytałem przytulając Wercie
-Jeszcze nie wiemy- odpowiedziała Lili
-Państwo są rodziną pani Hani?- zapytał dość młody lekarz
-Tak- odpowiedziałem
-Pani Hanna miała zawał dość poważny będzie musiała zostać u nas przynajmniej tydzień. Na razie nic jej nie zagraża.- Lili nie wyglądała dość dobrze
-Lili czy Ty dobrze się czujesz?- zapytałem
-Pani jest w ciąży?- zapytał lekarz - w którym tygodniu?
- W 37
-Jest pani blada. Na pewno jest pani zdenerwowana.. Lepiej będzie jak zrobimy pani USG. Zapraszam do gabinetu...
LILI:
Lekarz wykonał mi USG i echo serca. Moje ciśnienie i puls było znacznie ponad normę. Dlatego muszę zostać na obserwacji:
-Kochana jak się czujesz? Przepraszam tak przejęłam się babcią, że...
-Wercia daj spokój. Byłaś u babci?
-Nie zaraz tam pójdę. Przywieźć Ci jakieś rzeczy?
-Tak, ale to już juto. Wyśle Ci smsa. Teraz leć do babci i do domu. Jutro idziesz do pracy.
-Dobrze.- pocałowała mnie w policzek- uważaj na siebie i małą
Gdy Maciek przyjechał wspierać Werę byłam dumna z niego, że jest tak wspaniałym mężczyzną, ale byłam też trochę zazdrosna o to, że to ja jestem z brzuchem a nie ma przy mnie mężczyzny, który by o mnie dbał.
WERONIKA:
Było mi źle i smutno nie dość, że babcia jest w szpitalu to jeszcze Lilka. Martwię się o nie obie plus jeszcze ta mała nienarodzona istotka. Jak tylko wyszłam od siostry poszłam do babci. Leżała pod masą kabli:
-Wercia jak Lilka?
-Dobrze nic jej nie jest.
-Ale gdzie ona jest?
-W... domu- skłamałam bo nie chciałam, żeby babcia miała jakieś wyrzuty sumienia- jest cała i zdrowa. A jak babcia się czuje?
-Lepiej. Przepraszam Was.
-Cii- złapałam ją za rękę i ucałowałam- Kochamy Cię i proszę, abyś więcej nie robiła takich numerów. Teraz będziesz naszą królową.
-Dobrze- uśmiechnęła się.- Idź już rano musisz iść do pracy.
-Wpadnę jutro.
-Pa.
-I jak?- zapytał Maciek oparty o ściankę. Wiem, że to głupie, ale w tym momencie bardzo mnie podniecał:
-Dobrze. Jak na razie wszystko w normie- uśmiechnęłam się- Maciek zostaniesz dziś ze mną na noc?
-Oczywiście, że tak.- wspólnie wróciliśmy do domu. Po prysznicu położyłam się do łóżka.
-Jesteś dla mnie bardzo ważny- wtuliłam się w jego tors- Dziękuje, że jesteś ze mną kiedy Lili i babcia...
-Nie musisz mówić. Zawsze z Tobą będę- pocałował mnie- Wiesz to głupie, że mówię to w takim momencie i w takiej sytuacji kiedy leżymy w łóżku, ale właśnie dziś chciałem...
-No co?!- jak najszybciej chciałam usłyszeć jego słowa
-Chciałem Ci się oświadczyć.- O boże! On na prawdę chce bym była jego żoną?
-Żartujesz? Na prawdę?
-Tak! Kocham Cię i...a właściwie- wyjął małe pudełko z kieszeni swoich spodni- Takich oświadczyn nikt nie będzie miał. Wyjdziesz za mnę?- zapytał otwierając czerwone wieczko
-Oczywiście. - pocałowałam go czule- Bardzo Cię kocham i jest to tysiąc razy lepsze niż nudna knajpa. - włożył mi pierścionek na palec- jest boski!
NASTĘPNY DZIEŃ:
Byłam szczęśliwa z powodu naszych zaręczyn, ale też za razem smutna z powodu babci i Lili.
Natychmiast po pracy poszłam do szpitala.:
-Hej Lilka jak się czujesz?
-Lepiej, ale mała podobno za bardzo się wierci. Martwię się o nią.
-Jest dzielna po mamię i na pewno jeszcze wytrzyma. Przyniosłam książkę z imionami może coś wybierzemy?
-Właściwie to chciałam Cię o to po prosić- uśmiechnęła się do mnie- Jakie imiona Ci się podobają?
-Yyy no wiesz najładniejsze to Weronika- zaśmiałam się- no żartuje. Podoba mi się Wiktoria, Nicola, Kaja, Milena też Zuzka.
-Mi podoba się Laura, ale Kaja też śliczne.
-To musimy wybrać które dokładnie moja droga.
-Może być Laura?- zapytała robiąc słodką minkę
-Hehe no Liluś to Twoja córcia. Z resztą widzę, że i tak już wybrałaś i to tylko formalność.
-Twoja też będziesz matką chrzestną, więc też musisz mieć w tym udział.
-Mnie się podoba.
-Przyrzekasz?
-Przyrzekam.- położyłam dłoń na piersi
-Czekaj...Wera to pierścionek?
-A tak. Maciek wczoraj mi się oświadczył w dość nie typowy sposób- zaśmiałam się
-Czemu nie powiedziałaś? Jest śliczny. Gratuluje.
-Dziękuje. Lili nie mówiłam babci, że jesteś w szpitalu.
-Jasne bardzo dobrze. Będziesz dziś u niej?
-Tak. Właściwie to już pójdę. Ok?
-Oczywiście ucałuj ją.
-Dobrze.
Udałam się do babci:
-Cześć babciu- pocałowałam ją w policzek.
-Lilki z Tobą nie ma?
-Nie troszkę źle się czuła dlatego została w domu, ale była dziś u Ciebie tylko spałaś.
-Na prawdę? Pielęgniarka nic mi nie mówiła.
-Oj babciu. Muszę Ci coś powiedzieć. Maciek mi się oświadczył.
-To cudownie on jest dla Ciebie wspaniały!- Maciek właśnie wszedł do sali.
-Czy aby nie było mowy o mnie?- zapytał całując mnie w policzek
-Tak o Tobie- babcia uśmiechnęła się, a on pocałował ją w dłoń.
-Jak pani się czuje?- zapytał
-Dobrze, ale teraz to musisz mówić do mnie babciu.
-Werka już się pochwaliła?
-Tak.
-Wie babcia wczoraj ona była tak bardzo przybita , że się nad nią zlitowałem
-Osz Ty czyli tak to byś mi się nie oświadczył?- zapytałam z udawaną złością
-Oczywiście, że nie! Myślisz, że był bym wstanie przyrzekać Ci miłość, wierność i tak dalej.
-Sądzę, że tak bo bardzo mnie kochasz- przytuliłam się do niego, a on pocałował mnie w usta.
-Oj dzieci mam z Was taką pociechę.- powiedziała babcia śmiejąc się z naszej głupiej gadki.
Posiedzieliśmy u babci jeszcze z 20 minut i poszliśmy do domu:
-Maciek co byś powiedział jakbyśmy zrobili Lili pokój?
-No, ale ona ma pokój.
-No tak, ale dla niej i dziecka.
-Sądzisz, że chciałaby ?
-Ona nie ma siły na wybieranie tych rzeczy, a ja chętnie to zrobię. Chcę jej pomóc- uśmiechnęłam się- pojedziemy jutro coś wybrać?
-Jutro nie mogę muszę pracować, ale pojutrze oczywiście.
-To świetnie. Wybrałyśmy imię dla małej.
-Jakie?
-Laura. Podoba Ci się?
-Ładnie, ale chyba są ładniejsze.
-Tak, a mianowicie?
-A mianowicie no...Kaja albo Weronika- pocałował mnie
-Mi też podoba się Kaja.
-To lepiej, że będzie Laura bo nasza córcia będzie miała na imię Kaja...
-Ty już o takich rzeczach myślisz? - zapytałam wchodząc do pokoju.
A w nim stał piękny bukiet kwiatów:
-Tak myślę bo tego pragnę tak jak Ciebie- powiedział łapiąc mnie za biodra całując w policzek
-Maciek to dla mnie?
-Tak. Wczoraj było mało romantycznie- skrzywił się co spowodowało, że zaczęłam się śmiać
-Było bardzo romantycznie. Dziękuje za kwiaty są śliczne.
LILI:
Cieszę się, że Wera i Maciek się zaręczyli, ale...żałuje, że to nie ja będę przymierzała sukni ślubnej. To nie jest tak, że ja jej zazdroszczę tylko po prostu jest mi coś smutno. Bo to ja będę wychowywać samotnie dziecko.
-Coś pani posmutniała- powiedział lekarz- jak pani się czuje?
-Dobrze, ale co z małą?
-Jak na razie dobrze- uśmiechnął się- ale proszę powiedzieć co pani?
-Moja siostra się zaręczyła.
-To chyba dobrze prawda? No chyba, że facet jest zły.
-Nie, Maciek jest idealny. Cieszę się, ale sama też bym chciała mieć męża.
-No, ale na pewno ma pani wspaniałego chłopaka.
-Właśnie nie. Z resztą przepraszam. Nie powinnam pana zadręczać moimi problemami.
-Nic się nie stało- złapał mnie za rękę- proszę na razie myśleć o sobie i dziecku.
4 DNI PÓŹNIEJ:
WERONIKA:
-Nie wiedziałem, że szykowanie pokoju może być takie ciężkie- powiedział Maciek rzucając się na łóżko
-Ale było warto jest po prostu pięknie!
-Tak jest ślicznie.
-Sądzisz, że naszej młodej mamię się spodoba?
-Jak Tobie się podoba to jej na pewno też!
-Yyy czy mi na prawdę jest tak ciężko dogodzić?- zapytałam z markotną miną
-Tak kochanie! Ale cieszę się, bo to znaczy, że jestem najlepszy na świecie.- powiedział dumnie
-Po popadniesz w samo zachwyt.- właśnie dostałam telefon ze szpitala....
------------------------------------------
HEJ:*
Nie powiem smutno jest jak nikt nie docenia twojej roboty.
Z całego serca chcę podziękować Lenie za udostępnianie moich opowiadań.
Dziękuje kochana <3
PIERŚCIONEK ZARĘCZYNOWY:

Strój Lili :
Strój Wery :
Komentarze
Prześlij komentarz