Rozdział 19

Minęły cztery dni od pogrzebu Hanny.  Siostry nadal przeżywają śmierć babci, ale muszą żyć dalej.
Wszyscy rano wstali i udali się do kuchni by spożyć śniadanie.
-Maciek zawieziesz mnie do pracy?- zapytała Weronika biorąc łyk herbaty.
-Tak, ale jesteś pewna, że chcesz iść?
-Tak. Muszę się czymś zająć a tym bardziej, że jestem psychologiem.
-A Ty Lili co będziesz robić?
-Będę bawić się z moją księżniczką.- powiedziała zaglądając do wózka
-Ja będę dziś dość długo w pracy i jak wrócę to pewnie będziecie już spały dlatego będę nocował w domu ok?
-Jasne pewnie masz już dość płaczu małej?- zażartowała Liliana.
-Nie! Ona jest cudowna.
-Po cioci to ma.
-No oczywiście, że po cioci- powiedział Maciek całując swoją dziewczynę w czoło-ale teraz już chodźmy bo się spóźnię.
-Pa dziewczynki- powiedziała na do widzenia i zniknęli za drzwiami.

Lila nakarmiła, przebrała i uśpiła swoją pociechę. Chciała wykonać telefon do ojca. Nie mówiła Weronice, że tata chcę mieć z nimi kontakt bo wiedziała, że nie będzie chciała o tym słuchać. Wiedziała też, że ojciec ją  bardzo skrzywdził, ale Liliana przechodziła przez to samo co ona, a mimo to pragnie mieć z nim kontakt. Jednak wybrała numer, który ojciec jej wcześniej podarował:
-Słucham?- wypowiedział mężczyzna
-Cześć tato to ja Lili.- powiedziała nie pewnie
- Oj Lilka jak się cieszę, że dzwonisz już myślałem, że nie chcesz mieć ze mną kontaktu.
-Chcę i to bardzo sądzę, że powinniśmy nadrobić ten stracony czas dopóki  mamy czas.
-Ja też tak sądzę. Rozmawiałaś z Weroniką?
-Nie chciałam jej denerwować. Twoje nagłe zjawienie się trochę jej skomplikowało to idealne życie.
-A Tobie nie?
-Mi nie miało co komplikować bo moje życie jest dalekie od ideału- powiedziała spoglądając na córkę, która uroczo spała w swoim łóżeczku
-Lili, skarbie potrzebujesz jakieś pomocy? Wiem, że nie jest Ci łatwo samej wychowywać dziecko i chcę byś wiedziała, że jestem z Ciebie dumny, że dajesz radę, a nie tak jak ja.
-Sama muszę sobie pomóc. Jest mi troszkę ciężko, ale teraz nie wyobrażam sobie życia bez Marcelinki. Kocham ją najbardziej na świecie. Jest moja. Jest częścią mnie i też mamy- przypomina mi o niej.
- Cieszę się, że to mówisz. A jak radzicie sobie po śmierci babci?
-Jest troszkę lepiej. Werka zaczęła chodzić do pracy, a ja jestem zajęta Córką.
-Lili przepraszam, ale muszę kończyć. Zadzwonię do Ciebie i jest mi bardzo miło, że zadzwoniłaś. Kocham Was. Ucałuj moją wnusie.
-Jasne tato. Pa.

Jak tylko Weronika wróciła z pracy. Dziewczyny udały się na cmentarz by odwiedzić mamę i babcie:
-Myślisz, że są tam obie i są szczęśliwe?- zapytała młodsza siostra siadając na ławce
-Na pewno i patrzą na nas.
-Chciałabym, żeby były tu z nami.
-Oj Wercia ja też, ale inaczej się ułożyło. Chyba nie muszę tego tłumaczyć psychologowi co nie?
-No tak. - wymusiła uśmiech na twarzy.- Nie nudziłaś się w domu? Dałaś radę z małą?
-No jasne, że tak ona jest bardzo grzeczna.
-Po mnie.
-No na pewno wszystko po Tobie. A po mnie to nic nie ma. Chyba moja córka w końcu!
-Ok to akurat ma po Tobie.
-Wera gadałam dziś z..
-No z kim? Nie mów, że z Kubą.
-Nie! Z tatą i...
-Boże Lili po co?!- Właśnie takiej reakcji obawiała się Liliana. Nie rozumiała tego przecież Weronika jest psychologiem powinna radzić sobie z emocjami i przeżyciami w końcu pomaga innym, a nie umie sobie.
-Wera daj mi dokończyć. Tata chcę mieć z nami kontakt.
-Ale ja nie chcę! Miał na to czas teraz za późno.
-A jak kiedyś będziesz żałować, że mu nie wybaczyłaś? A po pierwsze postaw się w jego sytuacji był młody stracił ukochaną osobę i musiał zająć się dwójką małych dzieci.
-A nam nie było ciężko? Było po tym co zrobił jeszcze bardziej.
-Ja wiem dlaczego nas oddał do babci bo wiedział, że się nami zajmie. Nie mógł patrzeć na nas bo przypominałyśmy mu o mamię. O osobie, którą kochał. Wiem jak to jest.
-Skąd?
-Bo codziennie muszę patrzeć na Marcelinkę w której widzę Kubę, którego po prostu kochałam.

Weronice zrobiło się żal siostry przytuliła ją do swojej piersi i głaskała po głowie. Tęskniła za ojcem, ale bała się, że gdy da mu się znów do siebie zbliżyć ten znów o nich zapomni.
-Lili tęsknisz za nim?
-Nie- dziewczyna skłamała, ale nie chciała się przyznawać co czuje.
-Może jednak powinnaś z nim pogadać o Marcelinie?
-Nie. Nie chcę nic zmieniać.
-Ok. Lili dam tacie jedną szanse. Chcę mieć z nim kontakt, ale robię to dla Ciebie bo bardzo Cię kocham.
-Dziękuje. Jesteś cudowną siostrą.


W tym czasie Kuba jechał na trening i był bardzo zadowolony. Cieszył się, że jest z Edytą. Przecież to kobieta idealna- myślał. Ona jest w prost cudowna! Chodzi z nim na ścianki, mecze i wywiady, a Lili? Ona tego nie lubiła. Piłkarz wszedł do szatni gdzie siedział tylko Bartosz Bereszyński:
-Hej.
-Cześć widziałem Ciebie i Edytę.
-Gdzie?- zapytał zdziwiony
-Akurat tu można się domyślić. Jak pozowaliście na jakimś pokazie.
-A no wiesz wyskoczyliśmy sobie Edytka chciała.
-Tak ona wiecznie chcę! A ty potem  przychodzisz nie wyspany i nie oszukujmy się ostatnio nie najlepiej grasz.
-Bartek o co Ci chodzi?
-O to, że jak tak dalej pójdzie to zamiast bycia piłkarzem będziesz celebrytą! Ostatnio nawet nie byłeś posadzony na ławce rezerwowych tylko na trybunach, ale Tobie to nie przeszkadzało bo byłeś z Edytką.
-Nie lubisz jej? Cały czas coś do niej masz.
-Bo nie rozumiem jak mogłeś zostawić Lili! Dla niej!
-Mogłem bo Lili nie chciała ze mną chodzić nigdzie. Czasami przyszła na mecz.
-Bo Ciebie kochała, a nie Twoje zaproszenia i nie chciała zostać osobą znaną jak Edyta! Ona Cię kochała! I zauważ, że Ty wcześniej też nie chodziłeś na ścianki.
-Sugerujesz, że Edyta jest ze mną by co?
-By się wybić!To jest akurat logiczne.
-Edyta jest modelką i wcześniej była znana.
-No jasne. Tylko nikt o niej wcześniej nie słyszał. Jak sobie chcesz dla mnie nie jesteś normalny.- Bartek wyszedł z szatni, a Kuba został ze swoimi myślami sam, ale nie widział nic złego w zachowaniu jego narzeczonej. Przecież ona nic złego nie robi. Chłopak wyszedł z szatni i zaczął ćwiczyć. Po treningu umówił się na wywiad dotyczący najbliższego meczy w restauracji stadionu:
-Cześć kochanie- Edyta pocałowała go w usta
-Co ty tu robisz? Ja mam wywiad.
-No ale chyba nie będzie problemu jak z Tobą posiedzę.
-Będzie.
-Witam- młody mężczyzna podszedł do piłkarza- Możemy zacząć?
-Tak.
-Ja pójdę z Wami.- wtrąciła Edyta
-Proszę pani, ale ja chcę przeprowadzić wywiad z panem Kubą
-Ja też mam do powiedzenia parę spraw. Na przykład to, że biorę udział w Miss Polonii.
-Tak ja rozumiem tylko to jest wywiad do gazety sportowej, a nie...
-Dobrze ona będzie siedzieć cicho nic nie mówiąc. Ok?
-W takim razie dobrze.

Do piłkarz trochę doszło to co mówił jego przyjaciel. Może Edyta rzeczywiście jest z nim tylko dla rozgłosu? Nie wiedział już co ma myśleć o tym wszystkim. Przecież Lili też kochał i chciałby była jego żoną, matką dzieci, a wybrał Edytę. Wybrał pełny namiętności sex niż stabilizację, ale on może po prostu nie chcę być ułożonym i wiernym mężem? Dlatego Edyta tak mu się podoba i chcę z nią być. Tylko dlaczego się jej oświadczył? Sam nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.

Następnego dnia jak Maciek wstał i udał się na śniadanie zaczął rozmawiać z ojcem:
-Maciek mam dla Ciebie propozycje.
-Jaką?
-Chciałbym otworzyć drugi klub.
-No to fajnie. Pomogę Ci.
-Tak tylko ten klub ma być w Warszawie.
-W Warszawie?
-No tak myślałem, że się ucieszysz. Przecież Lili i Weronika będą chciały za pewne tam wrócić. Liliana ma tam pracę.
-No tak, ale nie wiem czy to odpowiedni moment.
-Odpowiedni. Lokal jest  już wybrany tylko byś musiał nadzorować cały remont. Mam projekt chcesz zobaczyć?
-Tak.- ojciec wyjął teczkę i pokazał plany.- No fajnie lepiej niż tu i jest dużo miejsca .
-Właśnie o to chodzi. Ten klub był by Twój no i w przyszłości Weroniki jak weźmiecie ślub.
-Tato to jest za duży prezent.
-Będziesz wszystko nadzorował to będzie Twoje miejsce. A rozmawialiście już o dacie ślubu?
-Nie na razie nie chcę pytać. Weronika przeżywa śmierć babci.
-Rozumiem. Zgadzasz się?
-Tak. Tylko kiedy mam jechać do Warszawy?
-Za dwa tygodnie.

Mężczyzna był trochę zaszokowany informacją o nowym klubie i przerażony, że musi wyjechać już za dwa tygodnie. Maciek podjechał swoim BMW gdy dziewczyny wracały ze spaceru z małą. Wysiadł i zamknął swoje auto:

-Cześć- podszedł do dziewczyn i pocałował je w policzek oraz zajrzał do wózka- byłyście na spacerze?
-Tak- odpowiedziała uśmiechnięta Weronika i weszli do klatki następnie do mieszkania- Marcelka chyba chcę jeść.
-Zaraz ją nakarmię.
-A mogę ja?
-Jak chcesz.- Lili wyjęła swoją pociechę z wózka i rozebrała. Przygotowała mleko i podała siostrze.
-Dziewczyny muszę was coś powiedzieć.- obie poczuły się zaniepokojone- Mój tata otwiera klub w Warszawie i za dwa tygodnie mam przeprowadzić się do Warszawy.
-Szczerze to ja myślałam o powrocie do Warszawy. Mam tam pacę- powiedziała Lili- Z resztą po śmierci babci nic nas tu nie trzyma
-Werka jesteś zła?
-Nie. Cieszę się. Lili ma rację, że nic nas teraz tu nie trzyma. Tylko jedynie moja praca, ale złoże wymówienie. Mamy mieszkanie w Warszawie to będziesz mógł tam zamieszkać.- podeszła do swojego narzeczonego i go przytuliła - W tedy zamieszkamy razem już na stałe.
-Cieszę się, że nie jesteś zła.
-Nie mam na co.


Liliana wieczorem dostała telefon od taty, więc poszła do kuchni bo Wera z Maćkiem usypiali Marcelinę:
-Lilka może bym do Was przyjechał? Może w tedy bym jakoś przekonał do siebie Weronikę.
-Nie musisz.
-Dlaczego?- zapytał zdziwiony
-Po pierwsze wyprowadzamy się do Warszawy tylko za jakiś miesiąc jak zrobi się mały remont w domu, a Wera chcę naprawić Wasze relacje.
-Na prawdę? Jejku Lilka jestem szczęśliwy. Tylko szkoda, że muszę tyle czekać.
-Tyle nas nie widziałeś to i miesiąc wytrzymasz.
-Dam jakoś radę.
-Tato będę już kończyć. To do zobaczenia.
-Pa kochanie.



--------------------------------

Cześć :*
Życzę Wam cudownej majówki :D


STROJE LILI:





STROJE WERY:




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 5

Rozdział 26

Rozdział 2